ProwadzacyStrzelanie.eu

Szkolenie początkujących

Na kursach prowadzącego strzelanie na pytanie "kto planuje prowadzić strzelania z nieznanymi sobie osobami" zgłasza się nie więcej niż 10% uczestników. Reszta wyrabia uprawnienia, aby móc wybrać się na wspólne strzelanie z grupką kolegów lub też bez przeszkód zabrać na strzelnicę bliskich lub znajomych i pokazać jak fajne jest hobby strzeleckie (jest bardzo fajne).

Obserwując treningi strzeleckie w Braterstwie, na których każdy strzelec może wziąć osobę towarzyszącą i wprowadzać ją w podstawy strzelectwa, czasem widać pewne braki wiedzy instruktorskiej. Entuzjazm jest najważniejszy, ale to odpowiedni kierunek działań pozwala na osiągnięcie efektów.


Szkolenie osób początkujących, choć jest tylko dodatkiem do typowych obowiązków prowadzącego, jest łatwe, przyjemne i daje satysfakcję. Realizując sensowny plan szkoleniowy można w szybkim czasie obserwować znaczne postępy podopiecznego, co zwykle cieszy wszystkich uczestników procesu kształcenia.

Obecnie każdy może szkolić każdego na strzelnicy, korzystając z posiadanej przez niego broni, niezależnie od administracyjnego celu jej posiadania. Nie trzeba dysponować żadnymi licencjami, koncesjami, ani innymi zaświadczeniami: zawód jest na szczęście uwolniony.


W tej sekcji określenie "instruktor" oznacza osobę szkolącą innego strzelca, niezależnie od jej poziomu wiedzy i ewentualnych błędów, które są opisywane. Jest kilka ważnych szczegółów, przesądzających o skuteczności szkolenia nowej osoby.

Szkolenie pojedynczo

Bez dobrego planu i/lub pomocy szkolenie więcej niż jednego początkującego strzelca jednocześnie jest poważnie niezalecane.

Osoby początkujące nie mają wiedzy, którą strzelcy przyjmują za pewnik, np. że źle skierowana lufa może skończyć się paskudnym wypadkiem. Nie warto odwracać się plecami do osoby, która może omyłkowo wycelować prosto w te plecy i pociągnąć za spust. Jeśli zainteresowanych szkoleniem jest więcej, muszą się ustawić w kolejce i poczekać.

Rzecz jasna nie ma nic złego w szkoleniu większych grup. Wymaga to po prostu świadomości zadania, przygotowania mentalnego i merytorycznego oraz rygorystycznego stosowania zasad bezpieczeństwa. Takie spotkania nie są bardziej niebezpieczne, są tylko inne. Nie mając odpowiedniego przygotowania, działając z kursantami, którzy nie zostali odpowiednio wprowadzeni do zasad bezpieczeństwa, instruktor generuje sobie liczne potencjalne pułapki.

Zaczynając szkolić, lub robiąc to od święta, warto przestrzegać zasady 1 na 1.

Elementarz bezpieczeństwa

Za chwilę sobie postrzelamy. Kilka zasad. Pamiętaj, że lufa musi być skierowana zawsze w kulochwyt. Kulochwyt to tamten wał ziemi na końcu. Lufa zawsze tam, niezależnie od tego czy broń jest załadowana, czy rozładowana. Nawet jak leży na stoliku jak teraz, to lufa cały czas w tamtą stronę.
Wszystkie czynności robisz na moją komendę, dobrze? Komendy są tylko po to, żeby nam sprawnie i bezpiecznie szło. Jak czegoś nie wiesz lub nie rozumiesz, od razu zapytaj. Jak pytasz to pamiętaj, żeby trzymać lufę dalej w kulochwyt.
Palec na spuście możesz położyć dopiero jak wycelujesz broń i jesteś gotowa do strzału. Po każdym strzale zabierasz palec ze spustu i odkładasz powyżej. Nie na kabłąku spustu, tylko wyżej, tutaj na zamku.
Jeśli usłyszysz STOP, natychmiast przerwij strzelanie, lufa na kulochwyt i czekasz co powiem.
Jakieś pytania? Spoko, to wszystko jest proste. No to zaczynamy...


W tym przykładzie w 60 sekund (ze stoperem w ręku) przekazujemy strzelczyni to co najbardziej pomaga w kontroli poziomu bezpieczeństwa: kierunek lufy, działanie na komendę, wstęp do kontroli palca na spuście i reakcję na komendę awaryjną. To wystarcza do bezpiecznego poprowadzenia zajęć, jeśli jest czas, aby po drodze stale wyjaśniać inne rzeczy, ominięte w tym skrótowym instruktażu.

Odpowiednia broń

Warto zacząć od kontaktu z bronią bocznego zapłonu.

Błędem początkujących instruktorów jest chęć jak najszybszego pokazania zabawy związanej z dużym hukiem i odrzutem po wystrzale. Wybierają lekką broń centralnego zapłonu (np. z polimerowym szkieletem), która przy strzale dla nowej osoby stanowi zaskoczenie. Duży odrzut utrudnia opanowanie podstaw celowania i ściągania spustu, generując szeroki rozrzut przestrzelin na tarczy. Powtarzalne, słabe wyniki zniechęcają do nauki. Zmęczenie fizyczne potęguje negatywny efekt.


Problem jest zwłaszcza istotny w szkoleniu Pań przez ich partnerów. Mężczyźni często zapominają, że statystycznie partnerka ma mniejszą dłoń, słabsze przedramię i nieco mniej zawziętości. Często partnerka pojawia się na strzelnicy po dłuższych namowach i łatwo ją zniechęcić. Dając na samym początku trudniejszą w opanowaniu broń stawiamy zadanie, które potrafi przekroczyć poziom entuzjazmu początkującej strzelczyni (ten paragraf nie jest zgodny z nowoczesną teorią płci kulturowej).


Broń bocznego zapłonu jest idealną bronią do nauki strzelania. To broń palna, skuteczna i celna. Jej sposób działania jest niemal identyczny, posiada dokładnie te same elementy co broń bojowa. Stosowana amunicja jest słabsza, generuje mniejszy huk i znacząco słabszy odrzut. Jeśli do tego broń jest ciężka (np. z metalu), nie ma problemu z utrzymaniem w dłoni po strzale.

Podczas strzelania znacznie łatwiej jest obserwować wady strzelca i szybko je korygować. Broń ma zwykle dłuższą linię celowania i miękki spust, co poprawia celność.


Nie ma potrzeby przeprowadzać całego szkolenia na broni bocznego zapłonu. Jeśli kursant opanował podstawowe umiejętności i nie ma obaw o zrozumienie kluczowych elementów strzału, czy bezpieczeństwa, można przenieść się na coś "ciekawszego", jeśli ma takie życzenie. Siłę odrzutu warto stopniować: nie przeskakiwać z .22lr od razu do .44 magnum, ale może zahaczyć po drodze choćby 9x19.

Nawet 20 strzałów z .22lr na początku kontaktu ze strzelectwem potrafi naprowadzić na dobrą drogę i znacząco pomóc w postępach.

Bardzo polecane jest także używanie wskaźników. Podkreśli to zasady bezpieczeństwa, ułatwi weryfikację rozładowania broni i wygląda profesjonalnie.

Obsługa manualna

Strzelanie z broni nie zaczyna się, ani nie kończy na naciskaniu spustu naładowanego pistoletu.

Na treningach można zaobserwować, jak początkujący instruktor wręcza kursantowi naładowany pistolet z 10 nabojami w podpiętym magazynku. Osoba zaczyna strzelać nie rozumiejąc jak działa broń, nie wiedząc jak bezpiecznie się zachowywać, ani co zrobić w razie awarii. Jeśli cokolwiek pójdzie nie pomyśli (strzelec chce nagle przerwać strzelanie, broń się zacięła, broń działa w inny sposób niż oczekuje strzelający), to instruktor ma niemały problem: nieobeznaną osobę, z załadowaną bronią, która nie wie czego jej nie wolno zrobić.

Dla posiadacza broni obsługa manualna bywa oczywista i nudna. Chce uwolnić nowe osoby od tej nudy, przechodząc do "najlepszej części", czyli samego strzelania. To błąd. Sprawna, umiejętna obsługa broni: ładowanie, rozładowywanie, przeładowanie stanowi podstawę bezpiecznego kontaktu.


Manual warto podzielić na czynności: wkładanie i wyciąganie magazynka, przeładowywanie broni, wkładanie i wyciąganie wskaźnika z broni z blokowaniem zamka w tylnym położeniu. Każda czynność powinna być przećwiczona kilka razy, aby odnalezienie odpowiedniego przycisku nie sprawiało trudności.

Nie uda się nauczyć każdego kursanta całkowicie bezproblemowej obsługi w kilka minut. Ale można dać mu jakieś wyobrażenie o działaniu broni, co może mu pozwolić np. na rozładowanie broni, jeśli nagle zechce przerwać strzelanie.

Liczba nabojów

W pierwszej serii nowa osoba powinna załadować tylko jeden nabój do magazynka.

Ludzie różnie reagują na strzał. Odrzucenie broni ze strachu prawie się nie zdarza, ale nietrudno o machanie bronią, bezmyślne odłożenie niezweryfikowanej broni na stolik, czy próbę skierowania broni do instruktora z zapytaniem "i co dalej?".


Mając świadomość, że kursant miał tylko jeden nabój, dużo łatwiej jest korygować błędy bezpieczeństwa, informując, że lufa musi być stale w kulochwycie, nawet jak broń już nie strzela, że nie wolno odkładać broni niezweryfikowanej i bez wskaźnika, a w trzecim przypadku, że kierowanie lufy do ludzi jest naprawdę głupie i kolejna taka próba zakończy lekcję, bo szkoda nerwów.

Skracając serie na początek, np. 1 nabój, 4 naboje i później serie 5 nabojowe, kursant ma więcej czasu na odpoczynek między strzałami (odrzut męczy), ale też znacznie więcej okazji do załadowania broni i rozładowania, co znacząco przyczynia się do poprawy jakości jej obsługi.


Poprawianie techniki strzeleckiej i ogólnie uwagi kierowane do strzelca są skuteczniejsze, gdy nie trzeba się martwić załadowaną bronią. Po zakończeniu serii można pokazać pewne elementy na sucho i skorygować błąd szybciej. Jeśli błąd był w strzale nr 3, to łatwo będzie do tego wrócić na koniec pięciostrzałowej serii. Po 15-strzałowej początkujący strzelec nie będzie wiedział co było na jej początku.

Podstawy techniki strzeleckiej.

Uzyskanie poprawnego skupienia nie jest bardzo trudne, a jest raczej tylko konsekwencją stosowania prostych zasad. Chodzi o skupienie wystarczające do zaliczenia egzaminu na patent: wyniki na poziomie olimpijskim zostawmy na lepszą okazję.

Skupienie do patentu nie jest przesadnie trudne, co sprawdzisz samodzielnie na strzelnicy. Statystyka oparta na kilkuset strzelcach wskazuje, że w trakcie dwugodzinnego szkolenia praktycznego z jednym typem broni (pistolet lub karabin), około 90% osób jest w stanie osiągnąć wymagane skupienie. Dwie godziny to nie jest jakaś niesamowita inwestycja.

Do osiągnięcia skupienia trzeba wykonać tylko (i aż) cztery elementy. Jednocześnie i w każdym strzale w serii.

Ustalona postawa strzelecka

Należy ustawić się w możliwie wygodny sposób, aby nie napinać zbędnych mięśni i zachować maksimum komfortu. W trakcie strzelania ograniczamy ruchy do minimum.

Strzelec nie może się ruszać, ani zmieniać ustawienia swojego ciała w trakcie strzału lub między strzałami. Jeśli wybiorę swoją postawę (ułożenie stóp na podłożu, ułożenie ciała względem celu, ułożenie dłoni na broni i napięcie mięśni) to należy utrzymywać ją przez całą serię strzelania.

Jeśli zmienię postawę, np. poprawiając chwyt na broni lub przestawiając stopę, to jest duża szansa, że kolejne pociski trafią w inne miejsce tarczy. Strzelamy całym ciałem, od stóp po palec ściskający język spustowy. Zmieniając ustawienie ciała zmienimy sposób celowania i miejsce padania pocisków. Milimetr przesunięcia na lufie to kilkanaście centymetrów na tarczy.

Obserwacja przyrządów celowniczych

Przy celowaniu, oddawaniu strzału oraz wytrzymaniu po strzale należy wyraźnie widzieć muszkę broni, skupiając na niej ostrość wzroku. Muszka powinna być jak najlepiej ułożona w szczerbince, tworząc możliwie równe ustawienie. O rodzajach ustawień będzie w kolejnej lekcji.

Szczerbinka (lub przeziernik w karabinie) są widziane nieco gorzej, zaś tarcza powinna być rozmazanym tłem pracy strzeleckiej. Nie patrzymy na tarczę, ani nie przenosimy tam ostrości wzroku. Tarcza nie powinna przesadnie interesować strzelca: wynik na kartce to konsekwencja odpowiedniej pracy z bronią.

Spokojne wyciskanie spustu

Palec powinien być ułożony na spuście środkiem ostatniego paliczka (tego z paznokciem), a ruch w prostej linii wzdłuż broni w kierunku strzelca.

Spust należy wyciskać w ślimaczym, nudnym tempie. Ściąganie spustu powinno trwać minimum 1.5 sekundy, a może i 3. Spróbuj poprowadzić palec wskazujący od pozycji całkiem wyprostowanej do pół zgiętej, licząc sekundy. A teraz jeszcze 2 razy wolniej. To musi być dłuuuugi, spokojny i pozbawiony emocji ruch.

Ważne jest, żeby ruch był jednostajny i ciągły. Nie wyciskamy spustu skokowo, nie zatrzymujemy palca w trakcie. Nie ma jednej konkretnej decyzji o strzale ("teraz mam dobre ustawienie przyrządów, strzelam!"). Skupiając się na jak najlepszym ustawieniu przyrządów, powolutku zwiększamy nacisk na język spustowy. Być może przyrządy zaczęły lekko uciekać: to nic, staramy się sprowadzić je ponownie w jak najlepsze ustawienie, cały czas sukcesywnie ściskając spust. Staramy się utrzymać przyrządy równo. Trzymamy kciuki za wynik, ale nie narzucamy konkretnego momentu wystrzału.

Strzał powinien zaskoczyć strzelca, zwłaszcza jeśli nie zna on konkretnego egzemplarza broni (bo np. to broń klubowa). Jeśli świadomie decydujesz o chwili strzału, najprawdopodobniej ściągasz spust zbyt gwałtownie, "zrywając" go.

Zerwanie spustu wiąże się ze zbyt intensywnym ruchem: drgnie nie tylko Twój palec. Wyizolowanie tylko kilku mięśni palca jest trudne i wymaga długiego treningu. Ruszą się też inne mięśnie: dłoni, przedramienia, ramienia. Z tymi niekontrolowanymi ruchami będzie wiązało się przesunięcie wylotu lufy. Nawet milimetrowe przesunięcie w wyniku gwałtowniejszego ruchu na spuście będzie skutkować sporym rozrzutem przestrzelin.

Wytrzymanie po strzale

Wytrzymanie po strzale sprawia najwięcej kłopotu podczas pierwszych kontaktów z bronią. Wytrzymanie po strzale to zamrożenie momentu wystrzału: ściągniętego palca na spuście i jak najlepszego ustawienia przyrządów przez pełne dwie sekundy po strzale. Nabój eksplodował, zobaczyłeś błysk, pocisk opuścił lufę, usłyszałeś huk, odrzut podbił rękę, dym z naboju przysłonił lekko tarczę, ale dalej starasz się celować i dalej trzymasz ściągnięty spust, kontynuując ruch palca.

Wydaje się, że gdy pocisk już stygnie w kulochwycie, to nie ma znaczenia czy strzelec dalej celuje, czy już przestał. Jednak wytrzymanie po strzale jest odpowiedzią na ułomność ludzkiej percepcji. Odbieranie bodźców z zewnątrz i ich interpretacja zajmuje mózgowi niemało czasu, a czasem efekt odbiega od rzeczywistości. Jeśli strzelec sądzi, że rozpoczął opuszczanie broni tuż po strzale, de facto ruch w dół mógł zacząć się w momencie strzału: mózg potrzebuje setek milisekund na przetworzenie niektórych obrazów i sygnałów.

Aby mieć jak największą pewność, że nie wprowadzamy zbędnych zakłóceń do procesu strzału, należy przez pełne dwie sekundy (sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa) zamrozić broń z chwili wystrzału. Sprowadzamy przyrządy z powrotem w dobre ustawienie (uciekną od odrzutu) i cały czas kontynuujemy prace na spuście.

Większość początkujących strzelców nie pamięta o wytrzymaniu po strzale. Moment eksplozji prochu jest tak emocjonujący, że odruchowo opuszczają broń zaglądając na tarczę lub uciekają palcem ze spustu, jakby ich parzył. Brak wytrzymania po strzale widać bardzo wyraźnie na tarczy: to zazwyczaj kółko przestrzelin przekraczające delikatnie wymogi regulaminowe PZSSu.

Cztery elementy

Te cztery elementy: ustalona postawa strzelecka, obserwacja przyrządów celowniczych, powolne ściąganie spustu i wytrzymanie po strzale wystarczają, aby uzyskać prawidłowe skupienie, wystarczające do zaliczenia do egzaminu na patent. Dają także podstawę do dalszego treningu, gdyż bez opanowania elementarza ciężko będzie o postępy strzeleckie. Obserwując doświadczonych zawodników bez trudu można dostrzec, że powyższe elementy są częścią każdego cyklu złożenia i strzału, a ich brak przesądza o niepowodzeniu.

Po opanowaniu powyższych, można pracować nad dalszymi składnikami udanego strzału:

Powyższe elementy bez wątpienia pomagają i powinny być brane pod uwagę przy każdym strzale. Jednak kluczem są 4 główne elementy, bez których o dobre skupienie będzie ciężko.

Cztery proste zasady, przetrenowane na kilkudziesięciu nabojach, wystarczają do opanowania skupienia na poziomie patentu strzeleckiego PZSS. Na zajęciach pierwszego kontaktu warto skupić się na najważniejszym, czyli przyrządach i spuście, dodając wytrzymanie dla ambitnych.

Skupienie przestrzelin do egzaminu na patent jest istotne dla osób, które przystępują do egzaminu na patent PZSS. Nie ma potrzeby wymagać tego od osób, które rekreacyjnie pojawiły się na strzelnicy testując potencjalne nowe hobby. Od skuteczności na tarczy dużo ważniejsze jest wpojenie bezpieczeństwa i pokazanie pozytywnej strony strzelectwa. Dla niektórych dobry wynik jest istotnym czynnikiem motywującym, ale ograniczenia czasowe nie zawsze pozwalają na osiągnięcie wszystkich celów jednocześnie.

Podsumowanie

Na kursantów należy wybierać osoby w miarę znane, które sprawiają wrażenie normalnych i bezproblemowych. Znajomi, rodzina i przyjaciele zazwyczaj stanowią miłych kursantów, których przyjemnie jest uczyć.

Próby szkoleń nieznanych osób prosto z ulicy są zdecydowanie niepolecane i stanowią najbardziej ryzykowną część pracy prowadzącego strzelanie: lepiej wysłać takiego człowieka na strzelnicę komercyjną.

Ważne jest zachowanie pewnej dyscypliny i przestrzegania zasad. Jeśli prywatna relacja między instruktorem, a kursantem na to nie pozwala (np. szef z wybujałym ego nie pozwoli się pokierować podwładnemu), to nie powinno się szkolić tej osoby.

Ucząc początkujących strzelców należy pamiętać, że każdy został wprowadzony do naszego hobby przez kogoś innego. Być może przez klub sportowy, być może przez znajomego strzelca lub myśliwego. Od instruktora zależy duża część pierwszego wrażenia, staje się on twarzą hobby strzeleckiego. Niech będzie to życzliwa i uśmiechnięta twarz, a nie powykrzywiana maszkara.

Na górę ↑

 

Braterstwo.eu